Żeby nie było zbyt łatwo to wrzesień też stoi pod znakiem meczów wyjazdowych Stomilu i tym razem terminarz skierował nas do Częstochowy na spotkanie z miejscowym Rakowem, aktualnie liderującym w rozgrywkach I Ligi.

Na tę wyprawę ruszamy tak samo jak poprzednio transportem kolejowym. Z Olsztyna wyjeżdżamy pociągiem chwilę po godzinie 7, zajmujemy dwa wagony co daje łączną liczbę ok. 115 (w tym 12 Petra) osób. W pierwszą stronę jedziemy bez żadnej przesiadki, podróż mija nam dość szybko, trwają różne gry i zabawy, na spokojnie spożywany jest jakiś alkohol.

Do Częstochowy docieramy zgodnie z planem blisko dwie godziny przed meczem, spod stacji kolejowej Częstochowa Raków odbierają nas kibice Medalików i kierujemy się do pobliskiego baru gdzie przygotowano dla nas poczęstunek i napitki 😉 W towarzystwie częstochowian spędzamy ok. godziny i ruszamy w stronę stadionu.

Wejście na sektor trwa dłuższą chwilę, ale nie jest to spowodowane opieszałością ochroniarzy a raczej gościnnością miejscowych kiboli. Ostatecznie na sektorze melduje się ok. 90 osób, reszta naszej ekipy umacnia kontakty z Rakowem. Już na sektorze dobijają do nas kibole płockiej Petrochemii którzy wspomagają nas tego dnia w 12 osób. Na płocie wieszamy tego dnia 4 flagi (Duma Warmii, Hooligang, Banda Juranda oraz Piłkarskie Oszołomy) oraz transparent dla naszego kolegi po szalu (Marianos PDW). Przez większość spotkania prowadzimy doping, który tym razem niestety nie poniósł naszych piłkarzy do osiągnięcia korzystnego rezultatu i w efekcie spotkania kończy się wynikiem 0:2.
Po meczu sprawnie przemieszczamy się w stronę stacji kolejowej, przed samą stacją czekają na nas kibole Rakowa którzy wyposażają nas w podróż powrotną, zaopatrując nas w ich klubowe piwo Racovia oraz pizzę (dzięki!). Zgodnie z planem wyruszamy pociągiem do Warszawy gdzie mamy półtora godzinny postój.

W trakcie postoju psy starają się trzymać nas całą grupą na peronie, jednakże olsztyńscy kibole są ludźmi kreatywnymi i udaje im się wydostać z kordonu i grupkami dotrzeć do sklepów w celu uzupełnienia zapasów na dalszą podróż.
W Olsztynie meldujemy się przed godziną 1 i w dobrych humorach po kolejnej udanej eskapadzie udajemy się do domów lub na dalsze integracje.
Na koniec podziękowania dla kiboli Rakowa za kozackie przyjęcie i prowiant oraz dla kiboli Petrochemii za wsparcie na tym wyjeździe!

Obojętnie gdzie grasz, tam spodziewaj się na(S)!

FOTORELACJA

Szokis/Brzuchacze