Pierwszy mecz nowego sezonu wypada nam standardowo w Pucharze Polski. Jak to w pucharze często bywa można trafić bardzo ciekawego przeciwnika i przy okazji odwiedzić kolejny stadion. Tym razem mogliśmy trafić na ROW albo JKS Jarosław, który byłby pewną odmianą od wyjazdów na Śląsk, niestety JKS nie poradził sobie z ROW-em przegrywając po dogrywce i na nasz pierwszy wyjazd w sezonie ruszamy do Rybnika. Na wyjazd do Rybnika nie organizujemy autokaru, wiedząc że raczej go nie uzbieramy. Decydujemy się więc na wyjazd samochodowy. Organizujemy spotkanie osób chętnych na ten wyjazd, na zbiórce jednak poza jednym wyjątkiem pojawia się ekipa która jeździ wszędzie bez względu na odległość czy termin. Wiadomo termin niezbyt dogodny, okres wakacyjny, praca etc. Jednak smuci to że gdyby nie grupa kilku, kilkunastu osób to na niektórych wyjazdach zaliczalibyśmy zera. Ale to temat na grubszą rozkminę. Wracając do wyjazdu, zbieramy się w dwa pełne samochody (10 osób) i wyruszamy w drogę na Górny Śląsk. Sama trasa to jak zwykle materiał na książkę z anegdotami. Wygrał oczywiście kibol który w czasie korku w Częstochowie łapał pokemony 😉 Pod stadion w Rybniku docieramy przed rozpoczęciem spotkania. Tam zdziwienie że jest nas tylko 10 a oni przygotowali 90 biletów. Szybko wchodzimy na stadion, jeden z nas za darmo przez zakręcenie Pani od biletów. Ciekawe jak wytłumaczy manko przy 10 przyjezdnych. Teraz trochę o gospodarzach, w młynie frekwencja strasznie słaba, coś koło 70-80 osób, wywieszają dwie flagi, parę razy krzyczą, parę razy krytykują termin rozgrywania meczu, w trakcie meczu młyn jednak strasznie topnieje i na sam koniec zostaje garstka dopingujących. Na całym stadionie frekwencja też raczej bardziej przypominała sparing niż mecz o stawkę. Jeśli chodzi o naszą wycieczkę to na samym początku zaznaczamy swoją obecność i po za kilkoma okrzykami m.in. po bramkach, nie prowadzimy dopingu. Piłkarsko mecz w sumie mógł się podobać, widać że zespół jest nastawiony na ofensywną piłkę i to powinno cieszyć. Wygrana została przesądzona już przed końcem pierwszej połowy i reszta czasu to w sumie oczekiwanie na koniec meczu. Powrót bez większych przygód, w Olsztynie, po pokonaniu 1100 km w dwie strony jesteśmy koło 3:30. W losowaniu kolejnej rundy wylosowaliśmy Ruch Chorzów, a więc jedną z największych marek na naszej kibicowskiej scenie, szykuje się zatem bardzo ciekawy mecz na Piłsudskiego! Oby nikogo na nim zabrakło!