Na pierwszy wyjazd piłkarze i kibice płockiej Wisły wyruszyli na stadion wicemistrza Polski – Piasta Gliwice. Oczywiście na premierowym wyjeździe nie mogło zabraknąć delegacji olsztyńskiego Stomilu, której sporą część stanowiły osoby obecne na piątkowym meczu w Rybniku. Tak więc po mniej więcej 24 godzinach od powrotu z Rybnika po raz kolejny tego weekendu ruszamy w podróż na Górny Śląsk. Zbieramy się w 16 osób i wyruszamy do Płocka, gdzie tamtejsi kibole zaplanowali zbiórkę o godzinie 7 rano. Dotychczas zbiórki Wisły odbywały się pod Teatrem, teraz jednak zbiórka została zorganizowana przed stadionem. Pod stadion docieramy chwilę przed 7 i czekamy razem z płocczanami na przyjazd zamówionych autokarów. Podjeżdżają cztery, jednak już po chwili okazuję się że wyjadą tylko trzy gdyż jeden z nich zalicza awarię jeszcze przed odjazdem. Po zapakowaniu się do autokaru zostajemy ugoszczeni zimnym piwkiem i ruszamy w drogę. Niestety największą bolączką wyjazdów z Petrą jest brak toalet w autokarach co skutkuje dużo większą liczbą postojów niż podczas naszych eskapad za Stomilem. Podczas drogi w sumie nie dzieję się nic godnego odnotowania, poza dalszą gościną podczas której nie braknie złocistego trunku. W związku ze Światowymi Dniami Młodzieży, psy jakieś takie mniej spięte, nie wlepiają mandatów za byle co jak to zwykle na wyjazdach na południe bywa. Możliwe że to przez wszechobecnych pielgrzymów zmierzających w tym samym kierunku co my. Głupio by było napierdalać ludzi gazem itd. gdy dookoła kręcą się goście z zagranicy, nie? Do stadionu w Gliwicach docieramy oczywiście nie taką drogą jaką sami zaplanowaliśmy co ostatecznie kończy się akcentem humorystycznym związanym z bieganiem, popytajcie obecnych na tym wyjeździe to pewnie wam zdradzą szczegóły. Samo wejście na stadion dosyć sprawne, względnie szybko cała grupa melduje się na stadionie i od razu rusza z głośnym dopingiem wspieranym bębnem. Piast jak na ekipę obytą w ekstraklasowych bojach prezentuje się dosyć marnie, szczerze mówiąc wyobrażałem sobie ich jako ekipę lepszą, przynajmniej jeśli chodzi o liczebność w młynie i doping. Cóż, życie weryfikuje różne wyobrażenia. Piłkarsko Wisła nie daje rady wicemistrzowi Polski i przegrywa ostatecznie 1:2, mimo że parę sytuacji sobie stworzyli, jednak praktycznie wszyscy obecni na trybunach solidarnie krytykują transfer którego dokonali Nafciarze przed rozpoczęciem ligi. Jose Kante, bo o nim mowa, niby tworzy sobie sytuacje ale kopnąć na bramkę to on nie potrafi. Po meczu czekamy na wyjście z sektora, chwilę jeszcze przeciąga się wyjazd z parkingu i ruszamy w drogę powrotną. Po odjechaniu niewielkiej odległości od Gliwic, kolejną awarię zalicza jeden ze środków transportu zbiorowego, co kończy się dość długim postojem na jednej ze stacji. I po raz kolejny poza spożywaniem tradycyjnego trunku wyjazdowego (i wina na postoju) raczej nie bardzo jest co opowiadać. Po dojechaniu do miasta Nafciarzy od razu pakujemy się w nasze środki transportu i razem ruszamy do Olsztyna. Jako ciekawostkę można dodać że w Dorotowie, podczas postoju na siusiu, jednego z nas zostawia kierowca, jednak po chwili orientuje się i zawraca. Tak więc do Olsztyna docieramy koło godziny 4, większość z nas po raz drugi tego weekendu ma okazję obserwować świt podczas powrotu z wyjazdu. Ci którzy byli na obu wyjazdach zrobili podczas jednego weekendu około 2300 km, co zasługuje na wyrazy uznania, biorąc pod uwagę że co niektórzy mieli w poniedziałek po powrocie do domu tylko 1,5h przed pracą, a w trasie spędzili łącznie ponad 50 godzin w ciągu trzech dni! Oficjalna liczba kibiców Petrochemii i Stomilu to 202 osoby. Po raz kolejny dziękujemy płocczanom za świetną gościnę i wspólny wyjazd!