Była Bytovia, było Podbeskidzie, miał być ŁKS ale tam nie chcą gości, przyszedł więc czas na czwarty (chociaż dla nas trzeci) wyjazd sezonu 2018/2019 który wypadł nam do Tychów na mecz z tamtejszym GKS-em.

W tej rundzie mamy zdecydowanie pod górkę jeśli chodzi o wyjazdy, bo jak wszyscy wiedzą póki co nie gramy u siebie i pewnie zbyt szybko się to nie zmieni, a dodatkowo wyjazd na Śląsk wypadł nam tym razem w piątek, tak o, co byśmy nie mieli zbyt lekko. Mecz ten zarazem zapoczątkował maraton wyjazdowy w czasie którego w ciągu 8 dni zagramy 3 mecze na wyjeździe, całe szczęście że Suwałki nie są południu…
Ale wracając do meczu z tyskimi, organizujemy autokar, poza tym z Olsztyna wyruszają też osobówki, co daje łączną liczbę 50 osób na tym dalekim, piątkowym wyjeździe. Po drodze dosiada się również jeden fanatyk Petrochemii (pozdro!). Na trasie łapiemy się też z ekipą Rakowa Częstochowa (dzięki za wsparcie!). I tak ostatecznie pod stadionem meldujemy się w jakieś 120 osób i w takiej też liczbie zasiadamy na sektorze gości tyskiego stadionu.

Przyozdabiamy nasz sektor pięcioma flagami (Stomil Travel, Denaturat Boys, Banda Juranda, Piłkarskie Oszołomy oraz Jaroty). Prowadzimy doping, jednak znać daje zmęczenie trasą i nie jest to jakaś rewelacja w naszym wykonaniu. Z kolei nasi piłkarze po raz drugi w tym sezonie zwyciężają (bardzo pewnie!) i odprawiają z kwitkiem przedsezonowego kandydata do awansu i po 4 rozegranych meczach zajmują drugie miejsce w I lidze, brawo panowie!

Po meczu dziękujemy piłkarzom za dobre widowisko i schodzimy z trybun na parking, gdzie w miarę szybko pakujemy się do naszych pojazdów, jednakże nie wyjeżdżamy tak szybko jakbyśmy chcieli i z niewiadomych przyczyn spędzamy pod stadionem dobrze ponad godzinę. Gdy w końcu dostajemy „zielone światło” i kierujemy się do wyjazdu okazuje się że jakiś łeb tak zaparkował samochód pod samiutką bramą stadionu że autokar nie da rady się złamać i wyjechać. Od razu proponujemy że pojazd przestawimy sami na co nie zgadzają się smutni panowie i tak przez chwilę trwa impas. Udaje się go złamać dzięki odnalezieniu alternatywnej drogi i po chwili ruszamy w kierunku Olsztyna.
W Częstochowie Raków dostarcza nam prowiant i napoje (dzięki!) i ruszamy w dalszą trasę, która mija spokojnie.

W Olsztynie meldujemy się po godzinie 6.

Obojętnie gdzie grasz, tam spodziewaj się na(S)!

FOTORELACJA KIBICOWSKA

Szokis/Brzuchacze